Na najbardziej ekskluzywnej imprezie roku, najbardziej pożądany potentat odmówił tańca z najbardziej wpływowymi kobietami w mieście. Nikt nie rozumiał dlaczego…

Tego wieczoru hotel Grand Imperial lśniący blaskiem. Kryształowe żyrandole refleksy blask kreacji od projektantów, biżuteria lśniła, a fotografowie uchwycili perfekcyjnie wyćwiczone uśmiechy. To była doroczna gala w mieście, na który przybyli najpotężniejsi nie tylko po to, by dawać, ale by być widzianymi, jak dawać.

Instrument strunowy
wśród nich był Eduardo Alvarenga, 45-letni miliarder, znany ze swojego bogactwa, jak i tajemniczości. Wysoki, opanowany i emanujący elegancją, która nie wymagała ostentacji, był mężczyzną, na którym wszyscy występowali tego wieczoru.

Najbardziej wpływowe kobiety w kraju działają na twoją kolej, by z nim zatańczyć. Podchodzili do niego jedno po drugim, pochlebiając mu wystudiowanymi uśmiechami.
„Panie Alvarenga, to zaszczytny zatańczyć z panem pierwszym walca”.

Między stolikami zaczęli się szeptać.
„Czemu on z nikim nie tańczy?” – szeptano. „Czy na myśli, że jest lepszy?”

Ale Eduardo się nie ruszyło. Rozejrzał się po pokoju, potencjalnie na coś, co jeszcze nie istnieje.

Pośród tego całego przepychu, tylne drzwi cicho się zdarzają. Weszła kobieta w szarym mundurze, z twarzą zmęczoną, pchając wózek do sprzątania. Za nią szła dziewczynka w wieku około sześciu lat, w przełącznikach, z szeroko otwartymi oczami, zachwycona przepychem.

Ochroniarze ich zawartości, ale kobieta wyjaśnia cicho:
„Chodzę tylko po zawartości z korytarza. Zaraz wracam”.

Organizator zmarszczył brwi.
„Zrób to szybko i nikomu nie przeszkadzaj”.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *