Na spotkaniu rodzinnym siostra mojej córki uderza mnie w twarz na oczach moich dzieci. Krzyknęła: „Nie jesteś nawet istniejący. Dotknąłem piekęcego policzka i zastosowanoem się, co oznacza: „Skoro już o tym napędzałeś”. Teraz moja żona ciągle przeprasza, a teściowie odpowiedzieli. Rozdział 1.
Spotkanie, które zmieni wszystko. Musiała być spokojna niedziela. Moja żona Evelyn nalegała, żebyśmy poszli na doroczne rodzinne spotkanie w ogrodzie. Takie, które są jej źródłem, rodzeństwo i dzieci, aby dotrzeć do swojego źródła, plotkować za zamkniętymi drzwiami i zapewniać, że wszystko jest idealne.
Postawiłem na moje dzieci, Avę i Eliego. Mówię „moje”, bo są pod każdym względem ważne. Adoptowałam je, kiedy pięć lat temu zdecydowałam się Evelyn. Ich biologiczny ojciec zniknął bez śladu. Wychowywalem je. Nie spałam, gdy wystąpiły koszmary, trenowałam ich grę w grze, była na każdym zebraniu rodziców z nauczycielami. Ale dla niektórych osób w rodzinie Evelyn tylko zastępcą.
Przywiozłem prezent dla jej ojca – zabytkowy zegarek, który jest chroniony po straży pożarnej – i właśnie wtedy musi przejść do ręki, gdy przez podwórko wbiegła jej siostra Clarissa. Jej głos przebił spokój. „Myślisz, że pasujesz?” – warknęła, dźgając mnie wypielęgnowanym palcem. „Zawsze byłeś gorszy od tej rodziny.
Jesteś tylko pijawką”. Wszyscy zamarli. Oczy Evelyn rozszerzyły się, ale nic nie powiedział. Spokojnie powiedziałem: „Clarissa, może nie tutaj”. Zanim zdążyłam dokończyć, podeszła i mnie uderzyła. Dźwięk po wyeliminowaniu echem po patio. Moje dzieci zamarły. Eli ścisnął dłoń Avy. Idziem się do niej, schronienie na policzku.
